wtorek, 25 października 2011

Trochę to trwało.... ale się udało ;)



Tak.... dość długo zajęło mi wyhaftowanie tego obrazka ....
Cóż i tak czasem bywa, że na wszystko czasu nie starcza, a i czasem nie ma się na coś ochoty...
Generalnie nie lubię zaczynać czegoś i nie doprowadzić tego do końca, jednak zdarzają się wyjątki i tak było w tym przypadku...
Obrazek haftowany był przez rok, zazwyczaj jako przerywnik między bombkami i decu.... gdzieś w zaciszu lasu, działeczki, zazwyczaj okresem wiosenno-letnim ....tam gdzie nie zabierałam całego inwentarza warsztatowego ;)




Od miesiąca wisi przy biurku córci, bo to dla niej był dedykowany..... a w pokoju jest teraz komplet i chłopiec, i dziewczynka...


W grudniu, przy okazji wyjazdu do innej strefy czasowej i klimatycznej ;) zostawiam na długo mój warsztat bombkowy .......... ale aby tak całkowicie nie odzwyczaić się od robótek zabieram nici, igłę i będę powoli dziergać "Pocałunek" Klimta .... mój ulubiony motyw ....hmm... to już tak z myślą o nowym mieszkanku, więc chyba się wyrobię ;)

2 komentarze:

  1. Bardzo ładny haft. U mnie haftowanie zawsze trwa w tempie niemal ślimakowo-żółwiowym.
    Już jestem ciekawa efektów pracy nad nowym projektem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachwycił mnie ten obrazek. Sama nie haftuję, ale wiem, ile pracy wymaga zrobienie takich śliczności, więc podziwiam i pozdrawiam - Elżbieta

    OdpowiedzUsuń